Dzokczen
nie odrzuca cierpień. To jest właśnie nauka, w której cierpienia
jest najwięcej. Bo tutaj jest już wszystko jedno. Przyjmuje się
radości i smutki na równi. Nie różnicuje się. Nie odrzuca się
niczego, ani niczego nie przemienia, tylko bierze się takie, jakie
jest. Przez trwanie w tym, co jest, wszystko się samo wyzwala.
Cierpienia, bóle i smutki odbierają wtedy moc, ale jest to
chwilowe, i po niemocy przychodzi moc – z niemocy powstaje moc, z
bezradności siła, z bezwładu swoboda. Tutaj mówisz: Niech będzie
jak ma być. Wszystko jest dobre jakie jest. Wszystko z dobrego
źródła przychodzi i w dobrym źródle się rozpuszcza.
Nierozdzielność pustki i
jasności nie niweczy bólu. Ból przychodzi nadal i jest dotkliwy,
ale rozpuszcza się w swoim naturalnym stanie. Jest to wolność od
wszystkiego – i dobrego, i złego – ale nie życie w
szklanym kloszu. To rzeczywistość.
Duchowni
bonu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz