piątek, 19 sierpnia 2011

Nie zabijaj słowa miłość

Słowo Buddy było powiedziane dawno, ale trafiało do serca, które zawsze jest teraźniejsze. Czemu więc go nie słyszysz? Bo nie chcesz słyszeć tego, co w słowie jest zawsze teraźniejsze. Ale po cóż szukać słowa w tym dawnym? Spójrz na niebo i podmuch wiatru, on śpiewa miłość. Szelest liści, szum wody, promienie słońca i niezliczone mnóstwo cudów przyrody. Wszystkie one szepczą cicho słowo miłość. Wsłuchaj się w nie. Nie trzeba do tego żadnych dawnych ksiąg, nie trzeba znajomości żadnych odległych języków, nie trzeba poznawać żadnych dziwnych obyczajów. Jedno słowo zawsze teraźniejsze, szumiące w otchłaniach, między słowami. Myślisz o słowie, które doszło twych uszu, ale nie weszło jeszcze do serca. Myślisz o nim i chciałbyś udzielić go innym, ale tego się nie da, jeśli nie mieszka ono w twym sercu. Wprowadź je więc do serca, ale zachowaj żywe. Nie zamykaj go w sztywne i skostniałe ramy słów. Do niego nie ma mapy. Owszem, pisano do niego mapy, ale to nie jest nic pewnego. Są one jak majaczenie starca, w którym nie wiadomo, która część jest prawdą, a która kłamstwem. Czy możesz pokazać palcem niebo? Pokazuj, ale droga nieba jest nie do przewidzenia. Niebo nie ma punktów oparcia, a więc nie nakładaj ich na nie. Nie potrzeba liter i ksiąg. Niebo jest jasne samo przez się. Litery i księgi to tylko obłoki, co niebo przesłaniają. Gdy znajdziesz już słowo miłość i przyjmiesz je do swego serca, rozświecisz się i zabrzmisz, a inni zobaczą i usłyszą. Ślepi będą widzieć, a głusi słyszeć. Tego księgi nigdy nie będą mogły, bo słowo miłość spoczywa między księgami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz