czwartek, 25 lipca 2013

Obraz Trójcy i Objawiciel Namaszczony

   Pierwsi trzej zwycięzcy dziedzictwa zamysłu stanowią obraz Trójcy Świętej – Ojca, Syna i Ducha Świętego. Objawiciel Wieczności, Dobrotliwy, jest obrazem Ojca przez to, że działa „bezosobowo”, jest nieokreślony („nienazwany”) i niepojęty („wolny jest od wymyślnych określeń”), „odwiecznie możliwy” (od niego pochodzi świat żywiołów i stworzenia), „ochraniający otoczenie duszy, umysłu i myśli” (co wskazuje, że jest Panem, Obrońcą).
   Objawiciel Łaski, Wierny Bóg Białe Światło, jest obrazem Ducha Świętego przez to, że działa osobiście (imię Wierny Bóg oznacza, że jest Bogiem, który wierny jest przymierzu, a także jest Bogiem Wiernych, czyli Bogiem Osobistym, odnoszącym się do swych wyznawców, objawiającym się przez światło poznania przyrównane do światła białego), jest „władcą łaski” i działa „obejmując promieniami łaski”, dzięki Jego promieniom pojawiają się aniołowie (tacy jak Jawa), jest „podstawowym Bogiem wszystkich namaszczonych” (co znaczy, że wszyscy święci i męczennicy w Nim mają swój początek), przyrównany jest do „serca” i objawia się za pośrednictwem siły dźwięków, świateł i promieni.
   Objawiciel Wcielenia, Wielki Namaszczony, jest obrazem Syna przez to, że zszedł z nieba na ziemię („przybył jako objawiciel do kraju światowych ludzi z kraju ucieszonych bogów”), jego przyjście zostało obwieszczone znakiem z wysoka, obrazem zwiastuna wiosny, turkusową kukułką („wcielił się postacią w króla skrzydlatych”), został cudownie zrodzony za sprawą siły woli („zstąpił myślą”), wszedł w łono matki jako słowo („wcieliwszy się w jedną ciemno-błękitną zgłoskę Oom”, będącą obrazem niebiańskiego [błękitna] słowa [zgłoska Oom] zstępującego na ziemię [ciemna]), już na początku objął zadanie głoszenia słowa („wygłosił zbiór ustaleń ośmiu obszarów”, co znaczy, że pouczył o rozumie), przyszedł i działał dla zbawienia wszystkich („dopomógł przechodniom sześćdziesięcioma dziełami”, czyli przez widzialne, chwalebne czyny), pokonał diabła („poskromił obłudnika”), stał się widzialnie świętym w niebie („uświęcił się w przestrzeni”), przedstawiony został jako „miejsce” (co znaczy, że stał się podwaliną dla zamieszkania w Nim pełni ducha) i królestwo niebieskie („raj spełnienia koła zgłosek”, czyli miejsce spełnienia wszystkich pomyślnych przepowiedni). Mówiąc krótko, stał się tym, który z wysoka zajaśniał w niskości, aby wyprowadzić dusze z ciemności, przy czym nie stracił własnej jasności.
   Słowo według obyczaju bon jest więc słowem postaciowym, osobowym, udzielającym się wszystkim przez łaskę, czyli przez okazanie dobroci bez wymogu zasługi. Określenie Boga w obyczaju bon zlewa się z określeniami bogów. Nie ma szczególnego rozróżnienia między Bogiem a bogami, Jego posłańcami. Pierwszy, Objawiciel Wieczności, Dobrotliwy, jest Istotą wszystkich, a następujący po Nim, Objawiciel Łaski, Wierny Bóg Białe Światło, nie jest w jakiś sposób od Niego oddzielony. Nie są to dwaj różni bogowie, ale Dwoje w Jednym – postacie albo przejawienia Jednej Istoty władającej wszystkim. Dlatego też jedno z pism obyczaju bon (rdzogs pa chen po zhang zhung snyan rgyud las rgyud bu chung bcu gnyis kyi don bstan pa) mówi, że trzy postacie „ukazują się jako trzy, ale ich istota jest jedna”.
   Wiara bon mimo wielości bogów nie wydaje się być politeistyczna, ponieważ zakorzeniona jest w Jednym. Z promieni łaski Wiernego Boga Białego Światła, nazywanego również Dobrem albo Dobrotliwym (kun bzang/kun tu bzang po) pojawiają się wszystkie zastępy niebieskie i z Niego biorą swój początek wszyscy święci i męczennicy (inaczej bohaterowie, duchowi wojownicy). Wszystko jest więc tutaj zakorzenione w Jednym mimo swej olbrzymiej, niepojętej mnogości. To Białe Światło, Bóg objawiony Osobiście, jest z kolei nierozdzielny od Bezosobowego Dobrotliwego (Pierwotnego Źródła Wszystkiego), który na mocy przymierza poucza Białe Światło, aby myślało „o zamiarze wiecznie niewyrażalnym”.
   Wiara bon nie wydaje się również zbiorem wierzeń oderwanym od rzeczywistości, szybującym w rozmyślaniach ponad ziemią w wysokich niebiosach, ale odnosi się do rzeczywistej osoby, wcielonej pod postacią człowieka na ziemi. Ten człowiek z miłości przychodzi do ludzi, aby prowadzić ich drogą zbawienia. Sienrab dla wyznawców bonu jest więc osobą takiej wagi, jak Jezus dla chrześcijan. Ten Sienrab naucza o życiu i prawdzie, wskazuje jasną drogę, uwalnia od błędu i namiętności, nie ucieka od cierpień, ale wchodzi całym sobą w cierpienie, aby ostatecznie zwyciężyć wroga ludzkości, szatana. W tym wszystkim odbija się obraz Jezusa, mimo że śmierć Sienraba była spokojna i nie został On przez nikogo zabity przemocą. Tak, czy inaczej, dla swych wyznawców jest On wzorem zbawienia i z tego powodu słusznie może być widziany jako postać albo figura Jezusa Chrystusa.

   Dlaczego w niniejszym tłumaczeniu nazwano Sienraba Namaszczonym, skoro większość tłumaczy przyjmuje przekład Jego imienia jako kapłan albo duchowny? Przede wszystkim do własności kapłaństwa należy to, że jest ono dane z wysoka za sprawą uświęcającego ducha, co wiąże się z namaszczeniem. Takie więc byłoby uzasadnienie znaczeniowe. Po drugie, jeśli chodzi o wyraz sienrab (gshen rab) i jego pochodzenie, to według tybetańskich słownikarzy ma on swój odpowiednik w imieniu siangsiuńskim (zhang zhung) Dmu-ra. Pewna bliskość wydźwięku tego Dmu-ra z Mirą albo Mitrą skłoniła niektórych uczonych do kojarzenia Sienraba z bogiem Mitrą.
   Wydaje się więc, że wyraz sien (gshen) jest w jakiś sposób spokrewniony z tybetańskim sie (bshes), stosowanym jako odpowiednik dla sanskryckiego mitra, i oznaczającym przyjaciela, towarzysza albo umiłowanego. Wyraz ten nierozłącznie kojarzy się także ze słowiańskim mirem, czyli pokojem, i mirrą, czyli żywicą używaną do wyrobu maści. Na tej podstawie sam wyraz sien (gshen) przełożyłem jako wierny, kojarząc go z tybetańskim sie (bshes), przyjacielem, towarzyszem, ukochanym, a także patrząc na sposób użycia wyrazu na przestrzeni wieków, gdzie występował on często w znaczeniu wyznawcy albo osoby duchownej.
   Tłumaczenie Namaszczony wywiodłem natomiast stąd, że do wyrazu sien (gshen) dodany jest człon rab (rab), który w języku tybetańskim ma znaczenie wywyższające, takie jak polskich przedrostków nad- albo prze-. To przywołało skojarzenie z Namaszczonym, który został posmarowany z wysoka, a więc nasmarowany, namaszczony. Samo to jednak nie wystarcza dla uzasadnienia takiego przekładu. Konieczne jest również utwierdzenie znaczeniowe. Ten wyraz namaszczony (gshen rab) w pismach bonu nie odnosi się tylko do postaci dziejowej Tonpy Sienraba, ale jest również stosowany do bohaterów, czyli osób szczególnie poświęconych dla dobra innych. Ostatecznie więc to znaczenie poświęcenia na rzecz wszystkich pod wpływem duchowej pobudki z wysoka jest rozstrzygającym do zastosowania przekładu namaszczony w odniesieniu do wyrazu sienrab (gshen rab).

   Przy sposobności wyjaśnię jeszcze dlaczego użyto wyrazu święty do przekładu tybetańskiego sangdzie (sangs rgyas), powszechnie stosowanego jako odpowiednik dla sanskryckiego wyrazu buddha. Wyraz tybetański sangdzie wydaje się mieć mało wspólnego z budzeniem, które właściwe jest określeniu buddha. Samo sang (sangs) w języku tybetańskim stosowane jest w znaczeniu rozpuszczać, oczyszczać, usuwać. Wyraz ten kojarzy się więc raczej z czystością. Natomiast dzie (rgyas) wskazuje na znaczenie rozwijać. Stąd w wyjaśnieniu określenia sangdzie często wskazuje się, że jest dzie (rgyas), bo rozwinął poznanie (ye shes). Sangdzie nie jest więc osobą bierną, ale czynną – działa On przez rozwój poznania.
   Wyraz sang (sangs) z drugiej strony może się kojarzyć z porankiem oświecenia, kiedy pojawia się w takich tybetańskich wyrazach, jak sangńin (sang nyin), czyli jutro, i pasang (pa sangs), czyli jutrzenka. Jednak poza tymi odniesieniami trudno znaleźć jakieś rzeczowe uzasadnienie dla tłumaczenia sang jako budzenie (zwyczajnie oddawane przez tyb. gnyid sad pa).
   Jest więc sangdzie czystą i czynną osobą, i z tego też względu określenie przebudzony nie wydaje się tutaj właściwym do zastosowania. Również wyraz budzący, choć poprawniejszy, posiada wydźwięk nieodpowiadający właściwemu znaczeniu w żywej mowie. Słowo święty jest natomiast powszechnie stosowane i zrozumiałe. Zawiera w sobie zarówno znaczenie czystości, jak i czynności. Czynności przez to, że za świętych uznaje się osoby nie tylko czyste, ale takie, które czynią dobro – które wyraźnie zachwycają wszystkich swą wspaniałą postawą, głosem i sposobem działania.
   Jako nieskalany właściciel słowa i wszechwiedząca postać rozwijająca poznanie wyraz sangdzie mógłby być jeszcze przyrównany do określenia sędziego. Jednak to określenie mogłoby budzić niejasne skojarzenia i nie ma ono tak mocnego wydźwięku jak sam wyraz święty. Taki jest więc ogólny powód obecnego przekładu.

   Jeszcze krótkie wyjaśnienie odnośnie do Objawiciela Wcielenia.
   Przedstawiona opowieść wydaje się być nieco pomieszana z postacią Nieśmiertelnego Kosmyka (Ćime Cukpu, 'chi med gtsug phud). Żywoty Objawiciela Namaszczonego mówią, że jego matką była Upragniona Króla (Dzialsiema, rgyal bzhed ma), a nie Dobra Długo-Szlachetna (Zangza Rinkcun, bzang za ring btsun), oraz że urodził się On piętnastego dnia pierwszego miesiąca wiosny pod gwiazdą Króla (rgyal) (która odpowiada podobno Delta Cancri), a nie ósmego dnia pod gwiazdą Sześciu Dojrzałości (Plejad).
   Jednak zwiastun kukułki, głoszenie ustalenia ośmiu obszarów oraz sześćdziesiąt spełnionych dzieł, wyraźnie odnoszą się do postaci Objawiciela Namaszczonego, czyli Tonpy Sienraba (ston pa gshen rab).
   Do przekładu tybetańskiego wyrazu ciorten (mchod rten) użyto polskiego wyrazu pomnik, który okazuje się dobrze tutaj pasować. Ciorten dosłownie oznacza wsparcie czci, podporę dla czci albo pomoc czci. Jest więc ciorten tym, co ma skłaniać do pamięci o rzeczywistości duchowej i za pośrednictwem czego składa się cześć, tak samo jak pomnik.
   Zbiór ustaleń ośmiu obszarów (khams brgyad gtan la phab pa'i 'bum) to objawienie cnoty rozumu – zbiór przemówień odpowiadający buddyjskiej sutrze pradźniaparamity. Nie ma tutaj powodu, aby wyliczać osiem obszarów, jak również sześćdziesiąt dzieł. Ogólnie oznacza to, że Namaszczony objawił cały rozum i cnoty – dał przykład przez słowa i czyny.
   Trzy żyły, o których mowa jest w Lampach to trzy świetliste przewody o własności duchowej, przez co mogą być przyrównane do nerwów. Są to trzy główne obiegi powietrza (rlung) i kropek (thig le) w świętej budowli własnego ciała. Dwie boczne żyły okalają środkową, która jest zwana rdzeniem (dbu ma). Sześć kół to pola siły pojawiające się pod wpływem ruchu powietrza w trzech żyłach (jakby pola magnetyczne wokół cewki nawiniętej na rdzeń). Pień to same trzy żyły. Gałęzie to żyły żywiołowe, na których według Lamp „wydziela się trzysta sześćdziesiąt odgałęzień, a na nich jeszcze dwadzieścia jeden tysięcy rozgałęzień, i jeszcze na nich osiemdziesiąt cztery tysiące liści, z których pojawiają się różne siły poznania”. Są to oczywiście przedstawienia obrazowe, które odnoszą się do rzeczywistości duchowej i należy je rozumieć przenośnie, a nie dosłownie albo cieleśnie.
   Trzy otwory, jak zaznaczono w przypisie, to ciało, mowa i myśl (albo ciało, język i wyobraźnia).
   Sześć zebrań to oczy, uszy, nos, język, ciało i myśl.
   Sześć treści to obraz, dźwięk, woń, smak, dotyk i słowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz