2. Jak dzielny i
wybrany spotkał życzliwego duchownego
Hlagom
uczył się trzynaście lat. Już w wieku dwudziestu trzech znany był
jako uczony. Wyruszywszy by wystawić dobrodziejowi z Niare1
dwa konie obładowane oczyszczonym cukrem wysokiej wartości,
zanocował u bezpotomnych staruszków. Nad ranem staruszek gada:
„Stara, wstawaj! On już chyba odjeżdża. Przynieś piwa, a my
dwoje możemy iść na pielgrzymkę do Jundrunk Hlace”.2
Zapytał:
„Kto jest tam duchownym?”
Powiedział:
„Nie wie pan? Żyje tam duchowny zwany Jundrunk Hlace, wcielona
postać”. Wtedy, gdy tylko usłyszał imię, po skórze przebiegły
mu ciarki. Poszedł więc do duchownego. Posiadane dwie bele bawełny
ułożył
jako siedzenie. Posiadany turkus
warty sto sio3
zawiązał na szyi. Ponadto
wymieniając
wiele uprzejmości, oddał
rzeczy i konie,
a duchowny powiedział:
„Czego
chcesz?”
Rzekł:
„Poproszę o błogosławieństwo dla mnie”.
Powiedział:
„Czy to nie jest błogosławieństwo, którego chcesz?”
I
zachwyciwszy się na chwilę, powiedział:
„Wyjątkowy
nauczyciel zdatnemu uczniowi daje błogosławieństwo wielkiego
gestu”.4
I
trzy razy położywszy ręce na głowie, powiedział:
„Samo
to wystarczy”.
W
trzy lata udzielił mu tam w całości wszystkich znaczeń zaklęcia
i wielkiego spełnienia.
Duchowny
powiedział:
„Pisany
zwyczaj tej nauki sprawdza znaki na ciele, sprawdza imię, sprawdza
wygląd ciała, sprawdza zachowanie i po piąte sprawdza sen; ty masz
całą piątkę. Sprawdziłem znaki na ciele – jest zwycięski
szczyt drogi lotu orła na dłoni lewej ręki; są zmarszczki nosa
skierowane do góry. Sprawdziłem cerę. Na niebieskiej cerze jest
czerwieniejąca żyła wzroku. A imię Dziki Bóg (Hlago)5
też jest dobrym imieniem, bo nie będziesz zależny od innych.
Sprawdziłem też zachowanie. Jest twarde i uparte, gorliwe, jak u
dziecka Kemasanga6
albo dziecka mięsożernego żarłoka. To też dobre. Sprawdziłem
także sen. Śniłem o biciu na cztery strony bębnem ze złotego
pałacu, o wzniesieniu w czterech stronach godła tygrysa,7
o dęciu na cztery strony konchą, o zatkaniu paszczy jadowitemu
drapieżnikowi, o pochwyceniu dzikiego jaka za rogi i o wznoszeniu w
czterech stronach wstążek i chorągiewek. To dobre. Chłopcze, dam
ci pouczenia w całości”.
Potem
zachował je w duchu.
„Nie
oddałem żadnego wielkiego majątku. Raz oddałem zaledwie
sześćdziesiąt, raz zaledwie pięćdziesiąt, raz zaledwie
czterdzieści, raz zaledwie trzydzieści. Niby ja, Lomtynk Myśliciel,
po skończeniu trzydziestki włóczyłem się po górskich
ustroniach. Nie żądając najprzyzwoitszych z krewnych, ojca i
matki, pięciu przyjemności, czyniłem bezstronną ojczyzną państwo
wskazane palcem jako ojczyzna. Mam nadzieję, że nie słuchałem
pouczeń na daremno”.